Prawdopodobnie byłeś pierwszym człowiekiem w Polsce, który usłyszał o CSR – społecznej odpowiedzialności biznesu.
Ćwierć wieku temu zetknąłem się z CSR dzięki menedżerom z Zachodu przyjeżdżającym do Polski. Mówili o tym, jak biznes i obywatele musieli z sobą współistnieć, wypracować zasady wspólnoty. My cywilizacyjnie już dogoniliśmy Zachód. Podam przykłady pierwszej zbiórki pieniędzy i ostatniego, 25. Finału WOŚP. Zaczynaliśmy od wdowiego grosza wrzucanego do puszek, a dziś dwóch biznesmenów licytuje za 370 tys. zł pobyt w Parlamencie Europejskim u Donalda Tuska. A inny pan – złote serduszko za jeden milion złotych. Za złote serduszko! Tacy ludzie jak oni wiedzą, co oznacza dzielić się z innymi. A więc Orkiestrę wspomaga i zwykły obywatel, i biznes. A wszyscy tego chcą.
Jak się zmieniał polski biznes od 1989 roku?
Kolorowo, wspaniale. Nigdy nie powinniśmy zapominać o tym, jacy byliśmy 25 lat temu. Polskę pokrywały szczękoblaszaki i kantory w budkach. A teraz np. nasze autobusy, tramwaje i pociągi kupuje cały świat. Nie straciliśmy ani sekundy z tych lat, a pamiętajmy, że pracujemy nadal w totalnym mentliku prawno-administracyjnym. Te 25 lat dzięki biznesowi postawiło nas bardzo wysoko w rozwoju.
Czy WOŚP dyktuje biznesowi warunki współpracy?
Skoro jedna z największych marek na świecie z siedzibą w Atlancie zgodziła się na to, żebyśmy zaprojektowali butelkę ich napoju według swojego pomysłu, to chyba jakąś siłę w negocjacjach mamy? A tak na serio – w umowach sponsoringu przyjęliśmy politykę długofalową. Podpisujemy kontrakty na co najmniej trzy lata. Chcemy wymiernych korzyści przede wszystkim dla ludzi, sponsora, dla nas. To da się osiągnąć ze strategią. I tak będzie w przyszłości – wszystko trzeba doskonale zorganizować. Trzeba stworzyć system. Bez niego WOŚP nie przekazałaby szpitalom chociażby 1150 inkubatorów na oddziałach porodowych.
Jak konkretnie zorganizować pomaganie ludziom?
Firma Złoty Melon, którą założyliśmy przy WOŚP, jest przykładem tego, jak można połączyć biznes z działaniem fundacji. Złoty Melon pozyskuje pieniądze z zewnątrz, sam też zarabia. Żeby funkcjonował ten model, trzeba zachować kilka zasad. Pierwsza i najważniejsza – 2+2 daje 4, a nie 22. Jeśli ktoś chce założyć fundację, to nie powinien wciągać do zarządu tłumu ludzi. My prowadzimy WOŚP w cztery osoby. No i trzeba mieć ideę. Słowo „filantropia” jest pojęciem adekwatnym do tego, co robimy – oddajesz siebie innym, oddajesz to, co masz. I trzeba się rozwijać, stawiać sobie cele, dążyć do nich i napędzać się swoimi ambicjami.
Jak jeszcze biznes powinien angażować się w pomaganie w przyszłości?
Włączać załogę. Firma kurierska z USA przekazuje nam co rok 99 tys. dolarów. Ale jej kadra kierownicza mówi swoim pracownikom: „Nie mamy tych pieniędzy, musimy je wspólnie wypracować”. I od lat przyjeżdża na Woodstock, aby pomagać w najprostszych sprawach organizacyjnych. Wiem, że kilka lat temu w firmie były łapanki tych, którzy pojadą, a dziś – każdy chce. To jest budowanie więzi z załogą, wizerunku firmy, która ma poczucie społecznej odpowiedzialności.
Nowoczesny filantrop – to kto?
Filantrop wie, że musi zapewnić sobie godne życie, a resztę zostawia innym. Postępuje mądrze, nie rozdaje wszystkiego. Na przykład właściciele firm, którzy wylicytowali złote serduszka, mówią do swoich ludzi: „Każdy z was złożył się na to wspólne dzieło”. Wprawdzie wciąż za mało mamy najbogatszych Polaków, którzy np. zbierają się razem i decydują: „Rozwijamy edukację w kraju”. To właśnie ci najbogatsi, którzy znają się na biznesie najlepiej, wiedzą, jak przeprowadza się inwestycje, powinni inwestować na różne sposoby w nasz kraj. Tu też potrzebny jest plan. Masz swój? Jeśli tak, jesteś wielki. Albo – wielka.
Jerzy Owsiak – jedna z najbardziej wpływowych postaci w Polsce. Dziennikarz radiowy i telewizyjny, działacz społeczny, założyciel i prezes Fundacji Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, organizatora Finału WOŚP i największego letniego festiwalu muzycznego w Europie – Przystanku Woodstock.