Gdy internet masowo rozpowszechniał się w naszym życiu, słyszałem, że to wynalazek tylko dla młodych. Zastanawiałem się wtedy, czy mnie to kiedyś będzie dotyczyć – czy zetknę się z technologiami, wobec których będę zbyt „stary”. Odnoszę wrażenie, że to nastąpiło.
Czy gwiazdy, planety, inne obiekty astronomiczne są niczyje?
Pozostają poza naszym zasięgiem, są więc niczyje. Ale możemy na nie spoglądać i je podziwiać. Działają wprawdzie firmy, które sprzedają działki na Księżycu, inne nadają nazwy gwiazdom i sprzedają certyfikaty. To tylko zabawa. Jedynie Międzynarodowa Unia Astronomiczna ma prawo do nazywania obiektów w kosmosie.
Czy powinniśmy w takiej sytuacji pozostawić obiekty astronomiczne samym sobie?
Na pewno nie zawłaszczać, nie zaśmiecać. Już teraz naukowcy zastanawiają się, jak badać inne planety, aby nie zanieczyścić ich nawet jednym mikrobem z Ziemi. Co na pewno my możemy zrobić na miejscu, to zadbać o to, abyśmy nie zdewastowali naszego nieba. Niestety, zanieczyszczenie nieba światłem postępuje. Na przykład ponad 95 proc. mieszkańców europejskich miast nie ma możliwości dostrzec Drogi Mlecznej.
Jeśli te odpowiedzi potraktujemy alegorycznie – czy można wyprowadzić z nich zasady funkcjonowania człowieka
w społeczeństwie?
Możemy. Nasza codzienność – pośpiech – powoduje, że zapominamy o tym, jak fascynujący jest świat. Wmawiamy sobie, że żyjemy w zdegradowanej rzeczywistości i nie widzimy piękna, które wciąż nas otacza mimo postępu cywilizacji. Trzeba dostrzegać coś więcej, co jest poza codziennością.
Czy zauważa pan, że firmy angażują się społecznie?
Tak, i wszelkie materiały czy akcje, które biznes inicjuje, a które poszerzają naszą świadomość, są dobre. Czasem jednak odnoszę wrażenie, że firmami kierują względy wizerunkowe. Na przykład decydują się na działania skierowane do dzieci i młodzieży, chociaż nie należą one do misji przedsiębiorstwa.
Jak biznes powinien naprawdę się angażować?
Podstawowym zadaniem firm jest dostarczanie na rynek towarów i usług, zarabianie. Gdy któraś z nich zacznie interesować się CSR, to powinna swoje społeczne oddziaływanie kalkulować już na etapie wdrożenia technologii czy produktu. Najlepszym przykładem są sztuczne satelity. Kiedyś nie zastanawiano się, co się będzie z nimi działo po śmierci technologicznej. I teraz wpadają na siebie, zaśmiecają kosmos. Na szczęście obecnie w branży kosmicznej zauważalnym trendem jest utylizacja satelitów. I tu chociażby studenci ze stołecznej politechniki – jako jedni z pierwszych na świecie – w ramach programu PW-Sat zaczęli wdrażać system bezpiecznej deorbitacji satelitów.
Czy biznes wraz z naukowcami nie napędza pośpiechu cywilizacyjnego?
Gdy internet masowo rozpowszechniał się w naszym życiu, słyszałem, że to wynalazek tylko dla młodych. Zastanawiałem się wtedy, czy mnie to kiedyś będzie dotyczyć – czy zetknę się z technologiami, wobec których będę zbyt „stary”. Odnoszę wrażenie, że to nastąpiło. A więc rzeczywiście wkład, jaki wnosi nauka w powiązaniu z biznesem w rozwój cywilizacji,
jest olbrzymi. Jeśli chodzi o udział biznesu w tym procesie, to jest on bardzo ważny. Naukowcy pozostają ciekawi świata, kolejnych odkryć, ale ich wybory prowadzenia badań są m.in. ukierunkowane na zainteresowanie firm. I tu, pod warunkiem że przedsiębiorcy i naukowcy przyczyniają się do rozwoju cywilizacji, obecność biznesu w nauce jest pożądana.
Karol Wójcicki – popularyzator astronomii, dziennikarz naukowy, prezenter telewizyjny. Twórca największego w Polsce astronomicznego fanpage’u „Z głową w gwiazdach” na FB. Organizator największych na świecie społecznościowych obserwacji nocnego nieba, np. Nocy Spadających Gwiazd przy Centrum Nauki Kopernik.
Karol Wójcicki – popularyzator astronomii, dziennikarz naukowy, prezenter telewizyjny. Twórca największego w Polsce astronomicznego fanpage’u „Z głową w gwiazdach” na FB. Organizator największych na świecie społecznościowych obserwacji nocnego nieba, np. Nocy Spadających Gwiazd przy Centrum Nauki Kopernik.