Jakie emocje wywołuje u Pani słowo „biznes”?
Pozytywne, bo sama jestem kobietą biznesu – swoją działalność prowadzę, kontaktując się z różnymi firmami: farmaceutycznymi, IT, kosmetycznymi, budowlanymi i kurierskimi. Mam też kontakty z firmami rodzinnymi i wiem, że na tę rodzinność jestem dość wrażliwa.
To znaczy?
Mówię tutaj niekoniecznie o firmach stricte rodzinnych, lecz o atmosferze wewnątrz nich. Byłam zapraszana do zagrania na wielu imprezach firmowych, z setkami uczestników. Zauważyłam, że atmosfera na tych spotkaniach była niewymuszona, bez dystansu między pracownikami a przełożonymi. O taką rodzinność mi chodzi. Nie ma nic lepszego niż sytuacja, gdy pracownicy czują się autentyczną grupą, bez wysokich struktur, gdzie właściwie nie ma już potrzeby integracji.
Co takie środowisko daje pracownikom i w ogóle biznesowi?
Powoduje przywiązanie do firmy. Mogę sobie wyobrazić, że po wspólnej imprezie pracownik przychodzi do szefowej i mówi o swoich problemach albo o ulepszeniach, jakie wymyślił. I między nimi nie ma dystansu. Bo pracownik powinien mieć odwagę porozmawiać z wszystkimi. A przecież czasami są bariery, niektórzy przełożeni miewają muchy w nosie, zwykły pracownik nie ma odwagi zapukać do ich drzwi. A możliwość dobrej relacji pozwala ukształtować kulturę szacunku dla wszystkich.
Czy tak powinien wyglądać biznes w przyszłości – firma spełnia oczekiwania nie tylko pracownika, lecz także klienta?
Jeśli ktoś teraz wchodzi do internetu, to dość szybko może się przekonać, co robi dana firma, a często – jakie są reakcje na jej działalność wśród ludzi. I to jest dobre. Ale są miejsca, gdzie oczekiwałabym więcej. Życzyłabym sobie, aby firmy bardziej otworzyły się na seniorów. Tworzyły dla nich miejsca pracy, informowały o nich na stronach w internecie. Wśród nas, seniorów, są osoby pełne zdrowia, przygotowane do różnych zawodów, z bogatym doświadczeniem i dyspozycyjne. Mogłoby też pojawić się więcej produktów dla seniorów. Tej grupie brakuje np. rekreacyjnych rowerów na trzech kołach czy ławeczek do wanny.
Czy zetknęła się Pani ze społeczną odpowiedzialnością biznesu?
Chodzi o to, że pieniądze zobowiązują do czegoś więcej niż tylko ich posiadania? Mówią, że pieniądze nie dają szczęścia, ale bez nich trudno żyć. Ich największą wadą jest to, że ci, którzy mają ich dużo, chcą mieć jeszcze więcej i nie potrafią zrozumieć, że człowiek, który pieniędzy nie ma, nie musi być gorszy od nich.
Paskudna cecha.
Widziałam bardzo dużo ludzi majętnych, którzy nie afiszują się bogactwem. To powinna być cywilizacyjna norma. Niestety, spotkałam też takich, którzy arogancji mieli jeszcze więcej niż majątku. Co i komu daje to, że wywyższa się ponad innych? Nie wiem. Więc z pieniędzmi trzeba umiejętnie. Nie pokazywać, że się je ma, wydawać w sposób nierzucający się w oczy, a gdy się da, za ich pomocą pomagać innym.
Wirginia Szmyt (DJ Wika) – pedagog, pracowała z dziećmi niepełnosprawnymi i trudną młodzieżą. Obecnie działa społecznie na rzecz seniorów. Jest najstarszą didżejką w Polsce i prawdopodobnie na świecie. Gra regularnie didżejskie sety w jednym z warszawskich klubów, występowała w Finale WOŚP.